sobota, 9 lipca 2016

Seminarium MOTYWACJA Paula Gumińska





Pomimo, że seminarium było ponad miesiąc temu nareszcie zabrałam się za napisanie tego postu. Lepiej późno niż wcale.

Kolejne nowe dla nas doświadczenie. Długo szukałam idealnego dla nas semi. Ostatnio w naszym mieście było tylko fri i obi. Nareszcie znalazłam coś idealnego dla nas. Motywacja. To zdecydowanie najgorsza rzecz w naszym zespole. Nigdy nie wiem jak zmotywować Lucky'ego. Czytałam, ćwiczyła, pytałam,.. Nic nigdy nie pomagało. Najwyższy czas wybrać się na seminarium i zdobyć trochę wiedzy!


Sobota
Przyjechaliśmy samochodem. Podróż była dla psa wielkim stresem. Gdy po 30 minutach dotarliśmy na miejsce nie wiedziałam co z nami zrobić. Czy już rozkładać klatkę (+gdzie, co i jak), czy pomóc innym,... Byliśmy strasznie zestresowani. W końcu przypięłam psa do płotu (niestety a słońcu, bo w garażu, gdzie było kawałek cienia panowało małe zamieszanie) i pomogłam innym (aby nie wyjść na jakiegoś egoistę itp.). To był mój największy błąd. Pies się jeszcze bardziej zestresował i zmachał. Po kilku minutach udało mi się rozstawić klatkę i zrobić miejscówkę Lucky'emu. Przyszedł czas na zaprezentowanie się. Wyjęłam psa z klatki i automatycznie powędrowaliśmy a środek. Tu popełniłam błąd numer 2. Nie wysikałam psa... Lucky był zestresowany, myślał tylko o sikach i wąchaniu. Nic kompletnie się nie udało zrobić. Z jednej strony to dobrze- pokazaliśmy sytuację, w której za żadne skarby nie mogę skupić uwagi psa na sobie (co zdarza się w nasze gorsze dni). Trochę czułam się zawiedziona psem. Wiem, że było stać nas na wiele więcej. Po sesji wstępnej każdego błędy zostały omówione. Spodziewałam się wielkiej krytyki, bo naprawdę to, co się działo z psem było kumulacją złego zachowania z całego maja (w tym miesiącu zachowywał się wzorowo). A tu tylko- popraw X, Y i Z.
Potem przyszedł czas na fri. Lucky musiał zostać sam w klatce. Odezwała się jego miłość do matki. Po moim odejściu szczekał, piszczał i nie wiadomo co jeszcze robił. Kolejny moment w którym byłam na niego zła (dużo ćwiczyliśmy klatkę w domu). Niby nowe miejsce, stres,... ale on nie reagował nawet na moje uwagi, jedzenie, kongi, inne osoby. Musiałam go wypuści, aby zamilkł (oj teraz tej klatki mu nie daruję). Następnie było jedzenie i znów złe zachowania psa w klatce oraz kolejne omówienie i zadawanie pytań.
Na sam koniec dnia indywidualne sesje. Czekałam na ten moment cały dzień. Tym razem nie chciałam tego zepsuć, więc przed samym wejściem poszliśmy na psią toaletą. Postanowiłyśmy z Paulą zająć się reagowaniem na imię i odwoływaniem. I tu wielki szacun dla Lucky'ego. Piękne zachowanie. Normalnie go nie poznawałam. Wyobrażacie sobie, że mój pies odwołał się (oczywiście będąc bez smyczy) od drugiego psa oraz  pachnącej sikami trawki. BA! On nawet w pewnym momencie chciał ze mną pracować.
Na miejscu nie pokazywałam jakoś bardzo swoich emocji, ale pisząc to teraz chce mi się płakać ze szczęścia. Mój najgłupszy pies na świecie zrobił rzecz z którą walczymy od prawie 3 lat nowym, pokazanym sposobem 5 minut wcześniej.


Niedziela
Tym razem pojechaliśmy autobusem. Lucky zachowywał się perfekcyjnie. Chciałam, aby ten dzień był wykorzystany w 100%. Zero stresowania psa. Przez całe seminarium siedziałam z nim przy klatce (no może poza naszą sesją, ale wtedy nadal byłam z nim... przez to chyba sporo informacji nie usłyszałam zbyt dobrze,ale komfort psa najważniejszy). I to była moja najlepsza decyzja na ten weekend. Lucky się wyluzował, spokojnie sobie leżał, ładnie się zachowywał, a na sesjach ślicznie pracował. Pierwsza sesja była głównie oparta na utrwaleniu wczorajszego przywoływania i reagowania na imię. Kolejna z wprowadzeniem do zabawki. I to następny szok. Paula kazała mi pierw zająć go trochę na jedzenie. Kolejność mi nie odpowiadała. No, bo przecież jak pierw zrobię coś na jedzenie, to zabawka zostanie olana. No, ale dobra. Skoro to ma się sprawdzić... Skupienie, przywołanie, pokazanie, że jestem fajna i za 3/4 razem zamiast smaka podanie zabawki. Wooow. On tę zabawkę przyjął bez marudzenia. Kolejny powód do dumy.  A już chciałam pokazać, jak to mój pies nie lubi zabawek i jak bardzo je olewa.


Podsumowując całe seminarium- było świetnie! Jak zwykle świetni ludzie, atmosfera,... Mam dużo nowych rzeczy do zrealizowania. Pomysły, na które nawet bym nie wpadła są zadziwiające. Nie mogę w to uwierzyć, że przez pewien czas naszego wspólnego życia szłam w dobrym kierunku, ale rezygnowałam i robiłam totalne głupoty. Teraz wiem, że co niektóre rzeczy trzeba poprawić i stanowczo podążać na przód, bo to przyniesie rezultaty. Nareszcie odzyskałam wiarę. Chcę ćwiczyć i ćwiczyć. Musi nam się udać. Poznałam sposoby, na które Lucky reaguje. Nie mogę tego schrzanić.
Stanowczo także musimy popracować nad tą klatką. Wiem, że zachowanie Lucky'ego było tylko moją winą. Ćwiczyliśmy to w domu, ale może za mało.
Na seminarium poznałam też frisbee. Sport, w którym kompletnie siebie i mojego psa nie widziałam (no, bo w końcu trzeba być wiernym agi). Co z tego, że rzucam, jak oferma, co z tego, że Lucky olewa dyski. Ważne jest to, że spodobał mi się kolejny sport. Może nie będziemy szli w jego kierunku jakoś na poważnie, ale będę malutkimi kroczkami podążała by nawet dopiero ze swoim 10 psem zacząć to ćwiczyć.
Na seminarium Paula również zauważyła u kilku psów problemy (oczywiście to podejrzenia) z kręgosłupem, biodrami,... Akurat od początku roku jestem jakaś przewrażliwiona. Przecież Lucky ma na pewno dysplazję, choroby kręgosłupa i wszystko inne co tylko możliwe. Korciło mnie, więc zapytałam, czy Lucky wygląda, jakby mu coś dolegało patrząc z boku (dziwnie chodzi, jakieś ruchy sprawiają mu ból). I tu wielka ulga, bo podobno wszystko jest w normie (oczywiście potwierdzić to trzeba badaniami). Od razu zrobiłam się spokojniejsza. BA! Usłyszałam, że mój wiecznie leniwy pies ma świetne mięśnie (haha ciekawe co on robi w domu, gdy zostaje sam).


Są wakacje. Mam motywację, mam plan działania. W dwa miesiące wezmę się za nas. Udowodnię sobie i całemu światu, że jednak mój pies umie bawić się zabawkami i ładnie reaguję na imię (przynajmniej w niektórych przypadkach). Nie dam wygrać lenistwu. Najważniejsze, że wiem co i jak.


Zdjęcia wykonała Klaudia Bilska- ZAPRASZAM

5 komentarzy :

  1. Fajnie, że wybraliście się na to semi. Ja byłam kiedyś jako obserwator i bardzo dobrze wspominam :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętaj, że to pies jest najważniejszy. Nie to, co pomyślą inni :) Gratuluję postępów i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha, również jestem ciekawa, cóż Lucky wyrabia, kiedy zostaje sam! :D Powodzenia, masz super podejście do pracy i to podstawa!

    OdpowiedzUsuń
  4. Z mięśniami to powiem ci też się zastanawiam u swojego psa :D Spacer spacerem ale żeby tak tylne łapy sobie wyrobić w mięśnie ? :D Nawet nie wiem kiedy i jak to zostało opracowane :D
    Gratulacje i powodzenia w dalszych sukcesach !
    Pozdrawiam,
    goldenowelove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń