Wczoraj był ostatni dzień wakacji. Tak szybko to zleciało... Na samym ich początku napisałam post co planujemy robić. Szczerze mówiąc w porównaniu do ubiegłego roku ten nam nie wypalił. Ja nie miałam motywacji, Lucky przez 3/4 wakacji był jakiś inny- niepodobny do siebie.
Woda, zabawki, Annówka, wyjazd nad morze, motywacja, przywoływanie, agility, spacery z ludźmi z psiego świata i ich psami, klatka, poprawić siebie..., To były takie moje główne oczekiwania.
Zabawki- w Annówce coś Lucky'emu strzeliło do głowy -> doszedł chyba do wniosku, że wszystkie zabawki (łącznie z futrami) są fe i nie zamierza brać ich do pyska. Staram się to naprawić, chociaż czuję, że musimy zacząć tą całą zabawę w nakręcanie na zabawki od nowa
Woda- na początku wakacji wielki progres, potem już jakoś nie było okazji
Przywołanie- nie jest tragicznie. Widzę, że malutkimi kroczkami idzie nam coraz lepiej
Agility- całe 5 dni w Annówce i jeden dzień na placu. To tyle z naszego agi w te wakacje.
Postanowiłam zrobić nam przerwę, aby we wrześniu wrócić z jeszcze większą chęcią
![]() |
Fot. Pola Dąbrowska |
Spacery z ludźmi z psiego świata i ich psami- było w tym roku tego zdecydowanie za mało. Większość osób z którymi umawialiśmy się rok temu wyjechała, nie miała czasu, przestała by psiarzami,...
Poprawić siebie- jak cała reszta- nie wyszło. Straciłam cały zapał do tego co robię. Gdzieś to po drodze zgubiłam. Większość rzeczy nie ma dla mnie już sensu- za długo już próbuję, staram się, robię coś co nie przynosi efektów. Osoby, które były moją motywacją/inspiracją same mnie przygasiły-wypaliły moje ostatnie reszty sił do walki. Zbyt bardzo przejmuję się słowami innych (oczywiście nie takimi dającymi kopa w tyłek, aby coś zrobić). Nie mam już na to wszystko siły... To chyba jakiś kryzys. Oby szybko minął.
Klaka- przez praktycznie całe wakacje była okupowana przez kociaki, więc nie mieliśmy kiedy ćwiczyć. Nie bardzo też wiem, jak przekonać Lucky'ego do zostawania w niej bez paniki
Annówka- jestem zadowolona z Lucky'ego. Podróż w obie strony, jak na niego przebiegła bardzo dobrze. Na agi nie uciekał z toru (chyba nareszcie z tego "wyrósł") i był w dużym stopniu na mnie skupiony. Większy problem pojawił się oczywiście z naszą "ukochaną" klatką i zostawaniem samemu. Nie mam już pomysłu, jak ogarnąć tą całą klatkę. Musimy chyba udać się do behawiorysty, bo to coraz bardziej przypomina mi już lęk separacyjny, który się pogłębia. Co do innych psów- piękne zachowanie Lucky'ego. Nie dominował oraz nie tracił mózgu przy nich. Cieszę się, gdyż większość rzeczy, które miały nam nie wyjść jakimś cudem wyszły. Te 5 dni było fantastyczną odskocznią od życia codziennego.
Podsumowanie Annówkowego agility:
![]() |
Tak się teraz jeździ PKP |
Nie mogę napisać złego słowa odnośnie plażowania- grzecznie przesypiał cały dzień w cieniu. Pochwalić go muszę jeszcze za podróż statkiem (o ile coś tak małego mogę tak nazwać) oraz pociągiem. Zachowanie niemalże perfekcyjne.
Chociaż domku tym razem nie zniszczył będę musiała się zastanowić czy brać go na wakacje nad morzem za rok- oboje się na tym wyjeździe męczyliśmy.

PS. Dlaczego znów nas tak długo nie było zarówno na blogu, jak i fp?
Wszystkie kociaki, o których wspominałam w czerwcu znalazły szybko nowe, fantastyczne domy.
To miał być już koniec z dodatkowymi obowiązkami, lecz chyba los chciał inaczej...
Wracając pewnego dnia z plaży natknęłam się przy lesie na małego kociaka-brudny, wychudzony, bez mamy/rodzeństwa/człowieka. Ludzie zatrzymywali się, głaskali i odchodzili. Szybka decyzja- skoro tamte znalazły tak szybko domy temu też się szybko znajdzie.
I tak wróciliśmy do domu z nowym zwierzakiem. Doprowadziliśmy ją do ładu, wykąpaliśmy, wyleczyliśmy (mała niestety była chora = nie miała kontaktu z Lucky'm) i po zaledwie 2 tygodniach kicia trafiła do nowego domu. Uratowaliśmy już 7 kotów, które pewnie by nie przeżyły lub wychowywały się bezdomne na ulicy. Powiem szczerze, że jestem sama z siebie dumna. Zaniedbałam trochę (a nawet bardzo) bloga i stronę, ale tym razem chyba nie muszę zbytnio się usprawiedliwiać. Ratowanie życia i opieka jest czymś najważniejszym.
●●●●●
I tak zakończyliśmy wakacje. Jak się można domyślić- jestem z nich totalnie niezadowolona. W tym roku przechodziłam jakieś załamanie- czułam, że moja praca nie ma sensu, nie miałam siły walczyć,..
Zero postępów. Przez to mam teraz większą ochotę do pracy z Lucky'm w roku szkolnym. Nareszcie zatęskniłam za agi (czekałam na to calutkie 3 miesiące). Każdy weekend września już jest starannie zaplanowany. Może i przez te 2 miesiące (a tak naprawdę jeden- sierpień) niczego nie zrobiliśmy. Mam jednak coś, czego szukałam od dawna w samej sobie- motywacja. Nabrałam sił i ochoty do powrotu w ten cały psi świat.
Mam nadzieję, że kolejne wakacje będą już bardziej poświęcone Lucky'emu (przez te wszystkie koty został trochę zaniedbany) i, że uda nam się zrealizować więcej planów.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzasami po prostu trzeba sobie zrobić przerwe żeby powrócić na szczyt ze zdwojoną siłą. Brawo dla ciebie za uratowanie tych 7 kotków! Trzymamy za was kciuki a za rok to wyjazd z Luckym będzie przyjemnością :D
OdpowiedzUsuńU nas tak samo całe wakcje do dupy... no ale może rok szkolny nam pomoże bo też teraz mam dużą motywacje.
OdpowiedzUsuńZapraszam
http://skundlowani.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAle ładny kiciuś! Moje wakacje też były beznadziejna. Za wiele nic nie robiliśmy przez moją pracę plus z pogodą nie było szału
OdpowiedzUsuńMi się moje wakacje podobały. Głównie przez agilitki i spacery. Zdarzają się gorsze dni, ale wierz mi, że warto nad sobą pracować. Co do Ustki - więcej pracy nad odwoływaniem i innymi rzeczami w roku szkolnym, a będzie lepiej! Na agilitkach wymiata. :D
OdpowiedzUsuńByliście na jakimś seminarium z motywacji?